




Ustalmy od razu jedną rzecz która dotyczy każdej rasy, nie ważne czy małej czy dużej, czy yorka czy cane corso, labka czy pinczerka ... NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO JAK PIES DLA DZIECKA!
Ja teraz ugryzę temat z nieco innej strony:
* Czy OS może iść do domu gdzie dzieci nie rozumieją, że po psie się nie skacze, nie rzuca w niego zabawkami, nie wydziera mu jedzenia z pyska, nie wpycha palców do ucha, oka, nie ciągnie po uszach? No mam nadzieję, że każdy ODPOWIEDZIALNY rodzic ma świadomość tego i odpowiedz jest wtedy prosta: OCZYWIŚCIE, ŻE NIE!
* Niestety, i możecie mnie obrzucić teraz błotem ale większość wypadków z udziałem psów naszych prywatnych domowych oraz ich ataków na dzieci bierze się z kretynizmu rodziców - trudno, musicie to w sobie przeboleć i nieco popatrzeć krytycznie na siebie.
Pies, który jest stabilny i zrównoważony psychicznie oraz nie ma problemów behawioralnych i rozmawiamy tylko o psach pochodzących z legalnych hodowli a nie pseudo lub ze schroniska po przejściach - taki pies nie zaatakuje dziecka. Taki pies zawsze wysyła najpierw sygnały i potrafi je wysyłać naprawdę bardzo dłuuugo zanim cierpliwość mu się skończy, sygnały które niestety ale dziecko nie rozumie i ma do tego pełne prawo bo jest TYLKO dzieckiem, ale które powinien widzieć i reagować na nie rodzic bo to on wziął na siebie odpowiedzialność kupna psa. Bagatelizowanie tych znaków niesie za sobą zawsze konsekwencje... Owczarki mają wysoki próg tolerancji ale i ona ma też swoje granice jak u każdego. Proszę przypomnieć sobie ile razy powiedzieliście dziecku, żeby posprzątało pokój, zjadło obiad, przestało coś robić a ono i tak dalej swoje - jak wyglądał wasz próg tolerancji? Bo sory, ale dość szybko cienka czerwona linia znając życie została przekroczona.
...Ale, Czy Staroniemce mogą mieszkać w jednym domu gdzie są dzieci? Oczywiście, że TAK! To cudowna rasa, oddana, wierna, dzieci traktują jako te małe stworzonka które przecież je głaskają, dają niedozwolone smaczki z kanapeczki, rzucają piłeczką i trzeba o nie dbać oraz otoczyć je opieką... To jedyne w swoim rodzaju skarbusie a Staroniemce maja niezwykle wysoki instynkt ochrony stada! Do tego zostały stworzone - co prawda nie do zaganiania i pilnowania dzieci :D ale czuwanie z boku nie stanowi dla nich problemu.
Od pierwszych dni nasze dzieci, nasze córeczki pomagają nam w opiece nad szczeniątkami, dotykają, bawią się z nimi, dzielą się swoimi pluszakami, rozmawiają z nimi zwierzając się jaki to miały fajny lub kiepski dzień w szkole i przedszkolu.... dzieci są szczere a ich emocje fantastycznie rozszyfrowywane przez czworonogi.
ALE!... co jest niezmiernie ważne, nasze dzieci szanują nasze psy i wiedzą, że jest pewna przestrzeń i granica, której się nie narusza. Żadne z dzieci nie lubi jak inne robi mu bałagan w wysprzątanym pokoiku - więc czemu niektórzy rodzice pozwalają robić bałagan w głowie pieskowi?
Było niefajnie, potem czytało się miło i teraz znowu będzie "pod górkę" - pies to nie święta krowa. Tak, mówię to z całą odpowiedzialnością jako hodowca... Czemu takie stwierdzenie od osoby która kocha psy? Z życia moi drodzy, z życia. Czytam na FB na jednej z jakiś grup "pomocy, nie wiem co zrobić, mamy w domu 3 letniego psa, był przez nas kochany, niczego mu nie brakowało, ostatnio pies zaczął na nas warczeć kiedy chcemy wejść na łóżko, od tygodnia śpimy na kanapie bo pies chce na łóżku na które my nie możemy wejść, sytuacja robi się coraz cięższa bo kiedy pies śpi w progu również nie można koło niego przejść, jestem w 7 miesiącu ciąży - co jak urodzi się dziecko?" ... serio? Bo ja wtedy nie wiem co powiedzieć? Dajcie mi to dziecko - u mnie będzie bezpieczne? Wprowadzę się do Was i ogarnę Wam psa? Sami się ogarnijcie? Co robiliście przez ostatnie 3 lata? ... pytań masa a odpowiedzi sprowadzają się do jednego: BRAK WYZNACZONYCH GRANIC. Po prostu "zagłaskali kota na śmierć" ... słaby psychicznie właściciel to niestabilny pies, któremu w pewnym momencie zaświeci się w głowie trybik "Nie ogarniają, ktoś musi ogarniać za nich - zrobię to ja!" i zaczynają się problemy które jak lawina ciągną za sobą szereg konsekwencji... Określenie "brak wyznaczonych granic" wydaje się komuś bardzo drastyczne, ale to najzwyczajniej na świecie wychowanie swojego psa na miarę swoich oczekiwań. Lubie wieczorem przed spaniem oglądnąć film i bardzo często któryś z psów lezy mi wtedy w nogach albo obok mnie, kiedy jem kolekcję a one śpią na dywanie - nie ukrywam, czasem sepią ale wtedy siedzą grzecznie jak trusie. Dlaczego? Bo wiedzą, że nagroda jest tylko za grzeczne zachowanie a nie wydzieranie mi mięsa z widelca... Szczerze, nie wyobrażam sobie siebie z 39 stopniową gorączka i skaczącego po mnie 40 kg pieska bo ma taka chęć i fantazję... to, że muszę się chować z własnym obiadem bo moje psy nie rozumieją słowa "zostaw" ... Że nie mogę zaprosić gości do siebie do domu bo jestestwo moich psów ucierpi, Szanuje osoby odwiedzające mój dom (całe szczęście każdy jest psio-lubny) ale, niestety, mimo, że moje psy kochają dzieci to oblizanie po twarzy rocznego malucha z pełnym energii jęzorem może niestety zakończyć się atakiem paniki u dziecka i późniejszym lękiem do psów czego "ciocia Ania" by nie chciała, więc w tym czasie nasze psy albo idą w swoje miejsce i tam cierpliwie czekają albo w sytuacji kiedy np mamy podejrzenie silnej alergii po prostu wychodzą z domu... Szanujmy się wzajemnie.
Kochani rodzice, bo rozpisałam się i wątek zmieniłam tysiąc razy... Jako rodzic, mama, tata, hodowca, proszę Was o odrobinę zdrowego rozsądku i wyobraźni... nie bądźmy pokoleniem wychowującym "bombelki" i "święte krowy" - Dla dobra naszych dzieci troszczmy się o dobro naszych psów a wyznaczanie granic w obu przypadkach każdemu ułatwi życie i przyniesie tylko samą radość :)) Buziaki xxx




